„Ladyfingers, czyli biszkopty idealne” – taki wpis znalazłam na blogu Dorotuś, który zachęcił mnie do tego wypieku. Za biszkoptami nie przepadam, choć maczane w soku pomarańczowym przypominają mi miłe czasy… ; ) Przymierzam się jednak do tiramisu i te biszkopty idealnie się do niego nadają, lepiej niż te sklepowe. Niestety nie udało mi się uzyskać tak idealnych kształtów jak te sklepowe, ale ćwiczenie czyni mistrza, więc będę próbować: )
Mam nadzieję, że pamiętacie również, iż jest to kolejny test papieru do pieczenia Gosia (tak, tak nie od razu można mnie przekonać o niezawodności pewnych produktów : ) Testując papier przy pieczeniu sernika, nie miałam mu nic do zarzucenia. Na szczęście również tym razem się nie rozczarowałam. Nie było problemu „ciemnego” papieru, po wyjęcia z piekarnika, co więcej biszkopty idealnie odchodziły od papieru więc nie musiałam nic zeskrobywać. Teraz mogę spokojnie postawić mu przysłowiową 6 : )
Składniki:
- 3 duże jajka
- 80 g drobnego cukru do wypieków lub cukru pudru
- 75 g przesianej (koniecznie!) mąki pszennej
- cukier puder do oprószenia
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Powoli i stopniowo dodajemy cukier, cały czas mieszając. Dodać żółtka i mieszać do połączenia się z białkami. Masa powinna być gęsta i puszysta. Następnie, wsypać powoli przesianą mąkę i bardzo powoli mieszać szpatułką lub drewnianą łyżką.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, ciasto nałożyć do rękawa cukierniczego z grubą, okrągłą nasadką i wykładać na blachę. Biszkopty mogą mieć ok 10 cm długości. Oprószyć je cukrem pudrem i pozostawić na 5 min, aby wyschły. Przed samym pieczeniem ponownie oprószyć cukrem pudrem. Piec w temp. 180 C, przez ok. 15 min, aż będą lekko złote. Po upieczeniu chwilę odczekać, a następnie ściągnąć z blachy i studzić na kratce.