Cytrynowe naleśniki i recenzja książki Kuchenny Kredens

Naleśniki to zawsze idealny pomysł na śniadanie. Zarówno dzieci jak i dorośli bardzo za nimi przepadają, więc chętnych nigdy nie brakuje : ) Dzisiaj przedstawiam Wam nietypowe naleśniki cytrynowe, w lekko kwaśnej, mało słodkiej odsłonie. Przepis pochodzi z książki „Kuchenny Kredens”, której recenzję znajdziecie w dalszej części wpisu : )

naleśniki cytrynowe przepis
Składniki:

  • 2 jajka
  • 4 – 5 łyżek mąki
  • odrobina mleka lub śmietanki
  • 2 łyżki masła
  • sok wyciśnięty z 1 cytryny
  • cukier puder do posypania

Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Żółtka utrzeć dokładnie z masłem i mąką, tak aby nie było grudek. W razie potrzeby rozrzedzić masę mlekiem, ale tylko na tyle, aby połączyć ją z białkami. Partiami dodawać ubite białka, delikatnie mieszając. Przełożyć łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, formując małe placuszki. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 C przez ok. 10 minut. Wyjąć z piekarnika, skropić obficie sokiem z cytryny i oprószyć cukrem pudrem.

Smacznego!

*Moje dwie uwagi to nie doszukałam się niestety w opisie przygotowania w jaki sposób wykorzystujemy masło, chyba o nim zapomniano ; ) Dodatkowo, podana porcja miała wystarczyć dla 4 osób, a wyszło mi zaledwie 6 małych placuszków, więc przy apetycie mojej rodziny jest to zdecydowanie za mało, aby wszyscy się najedli ; )


kuchenny kredens książka recenzja
Książka „Kuchenny Kredens” M. Śmigielskiej to zbiór tradycyjnych przepisów polskiej kuchni przedwojennej. Przyświeca jej motto Dom zaczyna się w kuchni, a najlepsze historie pisane są smakiem, z którym trudno się nie zgodzić : ) Czy nie jest tak, że często nasze miłe wspomnienia z dzieciństwa są związane z przysmakami, które serwowała nam ukochana Babcia? Autorka w swojej książce nie tylko odtwarza zapomniane polskie smaki, ale również dzieli się osobistymi opowieściami.

Pierwszy rozdział – Jak budować dom od kuchni, czyli garść porad sprzed lat, zawiera szereg porad jak zorganizować niezbędnik kuchenny, roztropnie planować zakupy i posiłki, czy jak nakryć do stołu.

Dalej przechodzimy do rozdziału drugiego, w którym znajdziemy przepisy na pyszne śniadania. Wśród nich znajdują się wspomniane wcześniej cytrynowe naleśniki, a także m.in. perduty w śmietanie, czy piwna polewka.

Rozdział trzeci na osłodę to przedwojenne desery. Wybór jest bardzo duży zaczynając od tortu hiszpańskiego, a na leguminie krakowskiej, czy mrożonym kremie z kasztanów kończąc.

Kolejny rozdział dotyczy podejmowania gości. Są to wystawne obiady i w kontekście nadchodzących Świąt  myślę o podjęciu wyzwania na przygotowanie kolejnego, bardziej wymagającego przepisu. Bardzo kuszące wydaje się Kurczę pieczone po polsku, czy oryginalnie brzmiąca, nieznana mi wcześniej nazwa Sztufada : ) Wiedzieliście, że jest to pieczeń wołowa będąca synonimem dobrego mieszczańskiego obiadu? ; )

Rozdział piąty dotyczy już kuchni mniej wykwintnej, codziennej, czyli powszednich obiadów. Nie oznacza to, że przepisy są mniej smaczne lub mniej interesujące. Co powiecie na orszadę, czy kotlety ze śledzia?

Następny rozdział obejmuje przepisy na coś z niczego, czyli dania smaczne i niedrogie jak kluski saskie, zupę „nic”, czy obowiązkową pozycję dzieciństwa – racuchy : )

Ostatni rozdział zawiera przepisy z wykorzystaniem jarzyn, mamy tu więc zdrowie na talerzu nie tylko dla jaroszy.

Książkę kończy bibliografia oraz spis potraw, ułatwiający wyszukiwanie dań. Każdy przepis został opatrzony informacją o poziomie trudności dania, wielkości porcji oraz czasie przygotowania. Dodatkowo wszystkie przepisy są dopasowane do obecnie funkcjonujących miar i wag.

Poza interesującymi przepisami, książka jest również bardzo ciekawa, przez liczne i często osobiste nawiązania autorki do naszych kulinarnych tradycji. Aż chciałoby się wrócić do czasów, kiedy bardziej i spokojniej celebrowało się wspólne chwile przy stole bez obecnego teraz wiecznego zabiegania. Polecam!

cytrynowe naleśniki przepis
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak mam również dla Was niespodziankę : )  Konkurs, w którym do wygrania są 2 egzemplarze książki „Kuchenny Kredens” oraz 2 egzemplarze przepiśnika „Kuchenny Kredens”. Aby wziąć w nim udział wystarczy w komentarzu odpowiedzieć na pytanie:

Jaki jest Twój ulubiony przepis z dzieciństwa?

Konkurs trwa do 27.11.2017r.. Wysyłka nagród możliwa jest na terenie Polski.

Powodzenia!


przepiśnik kuchenny kredens

Kochani, serdecznie dziękuję za liczny udział w konkursie : ) Wybór zwycięzców był ogromnie trudny!

Książki „Kuchenny Kredens” wędrują do:

Madzia Mała – ze względu na fakt, że przekładaniec jest bliski również memu sercu i przywołuje te same ciepłe wspomnienia
Jowita – za unikatowy przepis na miodowy sernik, którego nie miałam okazji próbować, ale zdecydowanie rozbudził moją wyobraźnię i zamierzam to zmienić ; )

Przepiśniki otrzymują:

Majka – która sprawiła, że czułam się jakbym czytała o moim dzieciństwie ; )
MilaVanila – za podanie chyba najprostszego, ale również najpyszniejszego deseru, który niezmiennie jest symbolem dzieciństwa dla wielu pokoleń

Komentarzy: 73

  1. Pola
    20 listopada 2017 / 11:22

    Naleśniczki wyglądają jak takie ciasteczka biszkoptowe bardziej 🙂 chyba cukru dodam od siebie i na deser będą 🙂 Dla mnie ulubiony przepis z dzieciństwa to chatka puchatka 🙂

  2. Nusia
    20 listopada 2017 / 12:11

    Smak dzieciństwa? pajda chleba ze smalczykiem <3

  3. 20 listopada 2017 / 12:12

    Moim ulubionym przepisem jest słynny Murzynek Mamy.
    Szkoda, że teraz muszę go sama piec…
    Mimo, że mamy już nie ma to zawsze będę mile wspominać to ciasto oraz pobazgraną książkę kucharską, z której wspólnie korzystaliśmy podczas wypieków Murzynka…

    Jest to najlepszy Murzynek, jakikolwiek jadłam – mocno czekoladowy, wilgotny i bardzo puszysty.
    Naprawdę nie ma sobie równych!
    Przepis podaję oryginalny, bez żadnych modyfikacji i ulepszeń – nie trzeba nic w nim zmieniać!

    (Mała keksówka)
    1 szklanka mąki
    25 dag margaryny
    1 szklanka cukru
    3 jajka
    3 łyżki kakao
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    1 cukier waniliowy
    5 łyżek wody

    Margarynę rozpuścić z 3 łyżkami wody, cukrami i kakao.
    Podgotować 3 minuty (na małym ogniu).
    Odlać 1/2 szklanki masy na polewę.
    Resztę ostudzić i dodać do niej 2 łyżki wody, żółtka oraz mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia.
    Całość wymieszać.
    Białka ubić na sztywno i delikatnie wmieszać do reszty składników.
    Ciasto przelać do formy wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą (ja wyściełam papierem do pieczenia).
    Piec 50 minut w średnio nagrzanym piekarniku.
    (Piekę kilka minut mniej w 180 stopniach, do tzw. „suchego patyczka”.)
    Masę na polewę lekko podgrzać i posmarować nią wierzch ostudzonego ciasta.
    (Ja to robię jak ciasto jest jeszcze ciepłe.)

  4. Dari
    20 listopada 2017 / 12:20

    Knedle ze śliwkami! Moja babcia bardzo często je robiła. Podawała nam ze śmietaną ( taką prawdziwą, gęstą) i cukrem.

  5. Doro
    20 listopada 2017 / 12:35

    Niezapomniany smak dzieciństwa to pierogi z serem i młodą kapustą omaszczone skwarkami. Takie pyszności robiła mi babcia na wakacjach. Nigdy i nigdzie więcej już takich nie jadłam. Próbowałam robić sama ale nigdy nie wyszły mi takie pyszne. Ale się rozmarzyłam 🙂

  6. Gabi
    20 listopada 2017 / 13:03

    Słodki smak mojego dzieciństwa kogel-mogel i cukierki domowej roboty! Na pierwsze miałam swój własny przepis- do żółtka zamiast zwykłego cukru dodawałam waniliowy oraz dodatkowo odrobinę kakao. Potem 20 minut mieszania łyżeczką i gotowe 😀 Przygotowanie cukierków wymagało już obecności kogoś dorosłego, kto rozpuści na patelni cukier, a potem wyleje go na talerz z zimną wodą. Potem już tylko łamanie cukierków i słodka wyżerka!

  7. Beacia1978
    20 listopada 2017 / 13:19

    W dawnych czasach, kiedy w sklepach nie było takiego wyboru słodyczy jak teraz każdy smakołyk cieszył się ogromnym uznaniem.Szczególnie jeden rozpalał wyobraźnię – był to blok w wersji czekoladowej lub orzechowej. Gruby kawałek słodkiego i sycącego bloku, który chrupał z każdym kęsem rozlewał po całym ciele fale radości. Dziś trudno znaleźć go w sklepach, a przygotowanie zajmuje trochę czasu. Po przejrzeniu rodzinnego albumu ze zdjęciami odnalazłam zdjęcie, na którym uwieńczono moją ogromną radość podczas pałaszowania bloku. Po tej sentymentalnej podróży znów chciałam poczuć dziecięcą radość i wybrałam się
    na poszukiwania. Niestety nie przyniosły one rezultatu mimo odwiedzenia kilkudziesięciu sklepów w pięciu miastach. Postanowiłam, że sama przygotuję ten smakołyk.
    Mój blok nie jest jednak taki, jak go zapamiętałam z młodszych lat,
    moja wersja jest biała niczym śnieg, ale równie chrupiąca, słodka i pyszna. Odkąd znów zagościł na moim stole, stał się pożądanym deserem i kolejne pokolenie
    może odkrywać radości płynące z jedzenia pysznego bloku.

    Składniki
    kostka masła
    250 ml wody
    500 g mleka w proszku
    100 g cukru
    1 cukier waniliowy
    250 g herbatników
    tabliczka białej czekolady
    100 g żurawiny suszonej
    50 g moreli suszonych
    50 g rodzynek
    skórka z cytryny

    Przygotowanie:
    Roztopić masło, dodać do niego wodę, przelać do miski i mieszając powoli wsypywać cukier, cukier waniliowy i przesiane mleko w proszku. Do jednolitej masy dodać pokruszone herbatniki, kostki czekolady, suszone owoce i startą skórkę z cytryny. Przelać do foremki keksówki wyłożonej folią i odstawić na 12 godzin do zastygnięcia.

  8. 20 listopada 2017 / 14:00

    Mój ulubiony smak dzieciństwa to oponki. Uwielbiam przypominać sobie ich smak i proces wykonywania. Za każdym razem wspominam zabawę z babcią w kuchni podczas wykrajania kółeczek 🙂

  9. Mateusz Wąsik
    20 listopada 2017 / 14:06

    Chleb obtoczony w jajku i smażony na patelni 🙂 Do tej pory sobie robię i zaszczepiłem smak u mojego 4-letniego syna, który go uwielbia. Jeszcze pamiętam, jak babcia robił makaron jak zostawało jej ciasta to na piecu z fajerkami, piekła podpłomyki. Zawsze była wojna o nie.

  10. Iza
    20 listopada 2017 / 14:07

    Mój ulubiony przepis z dzieciństwa to placki ziemniaczane mojej babci. Były one inne niż mojej mamy. Bardziej pulchne, delikatne i idealnie smakowały z cukrem. Niestety mojej babci już nie ma, a moje placki, które robię , przypominają bardziej dysk do rzucania w lekkoatletyce.

  11. Jadzia
    20 listopada 2017 / 14:10

    Mój ulubiony przepis z dzieciństwa to przepis na ciasto, które do dziś jest moim ulubionym. Mowa o murzynku. Przepis dostałam jako dziecko od mojej sąsiadki, która przekonywała mnie, że na pewno dam radę upiec ciasto samodzielnie. I miała rację! Zawsze kiedy miałam ochotę na coś słodkiego, schodziłam do kuchni i niebawem w całym domu można było poczuć fantastyczny zapach czekoladowego ciasta. Przepis mam do dzisiaj, na pożółkłej już kartce papieru, lecz nadal z niego korzystam:-)

  12. AniaC
    20 listopada 2017 / 14:29

    Smak dzieciństwa to racuchy drożdżowe. Ich tajemnica tkwi w tym, że najlepsze, pulchne i magiczne wychodziły tylko w wigilie. U nas tradycją jest, że zawsze pojawiają się na wigilijnej kolacji. Babcia smaży je tuż przed samą kolacją na starym piecu w tak zwanej letniej kuchni, która stoi jeszcze po pradziadkach na wsi. Jedzenie z takiego pieca jest obłędna. Najlepiej smakują najprostsze dania. Racuszki nie mają dodatków są postne, posypane cukrem pudrem, ale i tak po pasterce każdy jeszcze chwyta za jednego:)

  13. Anita W.
    20 listopada 2017 / 14:40

    MURZYNEK 🙂

  14. Marta
    20 listopada 2017 / 14:42

    Ulubiony przepis z dzieciństwa to kluski serowe, oczywiście z bułką tartą, posypane cukrem. Dziś ja robię je mojej córce, która również je uwielbia … 🙂

  15. Jolanta Giżycka
    20 listopada 2017 / 14:49

    U mnie mój smak dzieciństwa to ryż na słodko z jabłkami i cynamonem 🙂 Byĺam niejadkiem, ale przy tym daniu zawsze prosiłam o dokładkę 🙂

  16. Ew.
    20 listopada 2017 / 17:02

    Jeśli dzieciństwo to tylko PROZIAKI. Babcia piekła je, jeszcze w kuchence kaflowej, na wierzch dając śmietanę z cukrem mówiąc: „kiedy byłam dzieckiem, i miałam ochotę na coś słodkiego, jadłam właśnie to”.

  17. 20 listopada 2017 / 17:47

    Święta tuż tuż, więc zastanawiając się nad ulubionym przepisem z dzieciństwa, przyszły mi na myśl kruche ciasteczka, które piekłyśmy z mamą i siostrą co roku w grudniu. Podział pracy był prosty: mama zagniatała ciasto (mąka + masło +żółtka + cukier puder), które lądowało na kilka godzin do lodówki, następnie razem z siostrą wałkowałyśmy je i wycinałyśmy gwiazdki, serduszka i inne kształty z blaszanych foremek. Na chodzie zwykle były dwie wielkie blachy – gdy jedna piekła się w piekarniku, drugą naprędce wypełniałyśmy ciastkami. Jedna z nas smarowała ciacha białkiem, druga posypywała cukrem. I zmiana – nowa porcja surowych ciastek do piekarnika, upieczone przekładałyśmy szybko na kratkę i na blachę ładowałyśmy nową porcję.
    Poezja smaku! Nie karp, nie kompot z suszu, nie makowiec, nie kutia – właśnie TE ciastka były dla mnie symbolem świąt 🙂

  18. Madzia
    20 listopada 2017 / 18:31

    Jestem łasuchem i zawsze nim byłam,
    Od dziecka najbardziej ciasta lubiłam.
    Makowiec, szarlotka, biszkopty czy sernik
    Lecz najbardziej uwielbiam z nich wszystkich piernik.
    Moja rodzina uwielbia słodkości,
    Często dla niej piekę takie pyszności.
    Wystarczy wymieszać mąkę, cukier, masło,
    Dodać miód i wyrobić jednolite ciasto.
    Teraz czas doprawić: kakao, cynamonem,
    goździkami, anyżem, no i kardamonem.
    Następnie do tej masy wlać mleko i wbić jajka,
    wsypać proszek do pieczenia – i to cała bajka!
    Teraz czas na piekarnik! Stopni sto osiemdziesiąt,
    wstawiamy go do środka na minut pięćdziesiąt.
    Po tym czasie musi stygnąć, więc chwilkę poczekamy,
    A zaraz potem piernik ze smakiem zajadamy!
    Z tego przepisu ciasto było zawsze u mnie robione,
    Bo babcia wiedziała, że to moje ulubione!

  19. Majka
    20 listopada 2017 / 18:33

    Daniem, które jest wspomnieniem mojego dzieciństwa jest zupa wiśniowa ☺️ Zawsze pojawiały się w niej lane kluski i dodatkowo mama robiła naleśniki. Lubiliśmy ją z bratem na ciepło a potem na zimno piliśmy z kubka. Dziś sama ją robię, tak samo jak moja mama ☺️

  20. Iwona M.
    20 listopada 2017 / 19:31

    Ulubiony przepis mojego dzieciństwa to najlepsze i niepowtarzalne placki ziemniaczane mojej babci! Pamiętam, że robiła je zawsze na dwa sposoby: dla mnie i mojego brata bez żadnych dodatków, gdyż uwielbialiśmy je jeść z masłem i cukrem. Reszta rodziny raczyła się plackami z dodatkiem soli i cebuli, a więc w wariancie wytrawnym. Placki były pieczone bezpośrednio na blasze dużego pieca opalanego drewnem, który stał w naszej kuchni – bez dodatku oleju czy innego tłuszczu. Latem, gdy część rodziny pomagała przy żniwach, babcia układała gorące placki na talerzu, jeden na drugim, przykrywała je drugim talerzem i wkładała między pierzyny w łóżku, aby nie wystygły w oczekiwaniu na resztę domowników. To wspomnienie zawsze przywołuje uśmiech na mojej twarzy:) Do dziś robię placki ziemniaczane według przepisu mojej babci, jednak robione na patelni nijak mają się do tych prosto z pieca.

  21. Magdalena
    20 listopada 2017 / 19:59

    Czy chcesz dostać przepis niebiański?
    Ja go robię z bezglutenowego makaronu Fabijańśki.
    By na talerzach chociaż raz w tygodniu gościł, 
    Ale przed tym daniem, żeby kucharz się nie napocił!
    Więc ugotuj makaron i zrob zapiekankę chłopską,
    Dodaj jeszcze gotowane mięso pokrojone w kostkę.
    Naszykuje warzywa na jakie najdzie Cię ochota,
    Może to być brokuł, papryka, pomidory i kukurydza złota. 
    Ja jeszcze pieczarki i cukinię preferuje,
    Bo taki mix nieziemsko smakuje.
    Nie zapomnij o żółtym startym serze,
    Bo to on złączy składniki w głównej mierze.
    Użyj przyprawy zdrowe,
    Moga to być zioła i susze bazyliowe.
    Włóż wszystko do naczynia żaroodpornego,
    I zapiekaj do uzyskania koloru złotego.
    Życzę smacznego obiadu czy kolacji,
    I zbierania od znajomych kulinarnych gratulacji. 

    Pamiętajcie, że makaron tylko Fabiański,
    Jak oscypek zakopiański,
    Czy burger amerykański
    Albo rogal poznański. 

    A dlaczego mi się nagroda należy? 
    Bo zbieram kulinarne gadżety.
    Starałam się jak potrafiłam,
    Nawet wierszyk wymyśliłam. 
    Już się nie mogę tych makaronów doczekać. 
    Nie potrafię już dłużej tego odwlekać!!!!!

    A tak na poważnie uwielbiałam jako dziecko różnego typu zapiekanki. Ale teraz dodał przepis unowocześniony ze względu że w rodzinie mam bezglutenowca.

    Pozdrawiam

  22. 20 listopada 2017 / 20:06

    Przepis na sernik, ale nie taki na szybko robiony z sera z wiaderka. Taki prawdziwy sernik. Wiejskiser kilkakrotnie mielony w maszynce a do tego ucierany w makutrze, drewnianą pałką. Ależ było przy tym zabawy. Każdy chciał chociaż kilka razy zakręcić. Ten sernik to poezja smaku.

  23. 20 listopada 2017 / 20:12

    Mój ulubiony przepis z dzieciństwa to przepis na barszcz czerwony autorstwa mojej mamy 🙂 Teoretycznie nie jest to jakieś wykwintne danie, ale przecież nie o to chodzi. Mama zawsze gotując barszcz czerwony dodaje duuużo czerwonych buraków. Ten smak, który otrzymuje po dodaniu wszystkich przypraw, warzyw i pozostałych produktów sprawia, że jest to pyszne danie! Nigdy w całym moim życiu nie jadłam barszczu czerwonego lepszego od tego, który robi moja mama… Nikt ani nic nie dorówna temu daniu 🙂

  24. aleewa
    20 listopada 2017 / 20:42

    Jak nic moim ulubionym przepisem z dzieciństwa jest „Zupa NIC” z piankami zrobionymi z białka jajka.
    Po oddzieleniu białek od żółtek moja Babcia ubijała białka dodając stopniowo trochę cukru (ok. łyżki), aby pianki były słodkie. Gotową pianę wykładała na wrzące mleko i krótko gotowała, aby białko się ścięło. Ugotowane pianki wykładała na talerz i studziła. Żółtka tarła z cukrem do białości (jak gogiel – mogiel) i powoli wlewała do nich przegotowane i gorące mleko nie przerywając ucierania. Następnie dla smaku dodawała cukier waniliowy. Zupę wylewała na talerz, a na nią kładła pianki jak chmurki na niebie. 
    Nienawidziłam mleka, ale zupę nic uwielbiałam. Przepis wykorzystywałam robiąc ją swoim dzieciom.

  25. ulajot
    20 listopada 2017 / 20:54

    Kogel-mogel i wakacje spędzane u babci na wsi. Ponieważ najbardziej dostępnym „deserowym” produktem były jajka (bez salmonelli i innych współczesnych wynalazków), a latem pracy na wsi bardzo dużo, my, dzieciaki, sami (pod czujnym okiem babci) tworzyliśmy dla siebie desery. Umyte jajka ostrożnie rozbijaliśmy, aby nie uszkodzić żółtka, oddzielaliśmy je od białka i z dodatkiem cukru ubijaliśmy na puszystą, pyszną piankę. Zawsze konkurowaliśmy ze sobą, u kogo w kubeczku najwięcej bielusieńkiej pianki. Białka zagarniała babcia, kazała nam na zmianę ubijać je na gęstą, sztywną pianę, z dodatkiem cukru- pudru. Zgrabne białkowe kleksy w prawdziwym, węglowym piekarniku zamieniały się w pyszne, chrupiące na wierzchu, a lekko ciągnące się w środku bezy. Z własnoręcznie zebranymi w ogrodzie malinami, a jeszcze lepiej- nazbieranymi w lesie poziomkami, smakowały bosko. To było ponad pół wieku temu, a jednak ten smak pamiętam i w dorosłym życiu nie trafiłam na nic równie pysznego..

  26. weronika
    20 listopada 2017 / 21:21

    Mój ulubiony przepis z dzieciństwa jest na zawijaka drożdżowego z kakao którego zawsze w sobotę robiła moja teraz robi go moja mama niestety nie tak często.
    Składniki:

    500 g mąki pszennej, 40 g świeżych drożdży, 3 łyżki cukru, 2 łyżeczki cukru waniliowego, 2 jajka, 250 ml mleka, 1 czubata łyżka masła

    Nadzienie: 5 łyżek kakao, 4 łyżki cukru, 100 g zimnego masła

    Do posmarowania: 1 jajko

    Mleko lekko podgrzać, żeby było tylko trochę ciepłe (nie gorące), wymieszać z cukrem, pokruszonymi drożdżami i 4 łyżkami mąki. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 20 minut. W międzyczasie roztopić masło i lekko ostudzić. Resztę mąki połączyć z cukrem waniliowym, jajkami i wyrośniętym zaczynem i wyrabiać ciasto dodając następnie roztopione i ostudzone masło. Wyrobić gładkie i miękkie ciasto, włożyć do wysmarowanej tłuszczem miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 45 minut, aż ciasto podwoi swoją objętość. Wyrośnięte ciasto przełożyć na posypany mąką blat i rozwałkować na prostokąt ok. 50 x 40 cm. Masło z cukrem roztapiamy w rondelku i dodajemy kakao po czym dobrze mieszamy. Następnie ciasto smarujemy masą kakaową. Ciasto zwinąć w roladę, skleić dokładnie boki i końce rolady. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i posmarować roztrzepanym jajkiem. Wstawić do nagrzanego do 180°C piekarnika i piec ok. 35 minut.

  27. 20 listopada 2017 / 22:03

    Szarlotka z jabłkami, cynamonem, rodzynkami i bezą, którą robiłam już z mamą jako mała dziewczynka, która głową ledwo sięgała blatu kuchennego. Przepis mam do dziś i dziś mój synek piecze ze mną 🙂 Pozdrawiam

  28. Madzia Mała
    20 listopada 2017 / 22:20

    Smaków z mojego dzieciństwa jest naprawdę wiele. Wszystkie najlepsze chwile kojarzą mi się właśnie przy naszym niewielkim kuchennym stole może dlatego że rodzice często zapracowani tylko wtedy mieli chwilę wytchnienia i czas naprawdę dla nas. Trudno wybrać jedną potrawę, ale może już nostalgicznie myśląc o nadchodzących świętach pamiętam moje pierwsze ciacho przyrządzone z Mamą 🙂 Zaniosłam część do szkoły, wszyscy byli zachwyceni i prosili o przepis na nasz przekładaniec 🙂
    Co potrzebujemy
    Biszkopt: 6 jajek, 1 czubata szklanka cukru, 1,5 szklanki mąki tortowej, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
    Reszta składników: 3 paczki pierników typu „Katarzynki”, dżem wiśniowy – najlepiej z kawałkami owoców lub dodatkowo można dać wiśnie z kompotu, masa do karpatki, do tego margaryna i mleko.
    Polewa: 100 g margaryny, 0,5 szklanki cukru, 3 łyżki mleka, 2 łyżki kakao, 1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej.
    Sposób wykonania:
    Jajka dobrze utrzeć z cukrem. Gdy masa stanie się pulchna i prawie biała stopniowo dodawać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i powoli mieszać, najlepiej już ręcznie drewnianą łyżką, aby nie pozbawić ciast lekkości. Piec ok. 20 – 25 min. Gdy biszkopt wystygnie, przeciąć go na 2 części (poziomo). Dolną warstwę wysmarować całym dżemem wiśniowym, włożyć ew. również odsączone, wydrylowane wiśnie. Następnie wyłożyć pierniki i gotową masę do karpatki. Całość przykryć drugą warstwą biszkoptu i polać polewą. Polewa: margarynę, cukier, mleko i kakao zagotować, zdjąć z palnika i na końcu dodać mąkę ziemniaczaną, wymieszać, ciepłą wylać na biszkopt. Najlepiej smakuje kolejnego dnia, jak pierniczki będą miękkie.
    🙂 🙂 🙂

  29. Konczi
    20 listopada 2017 / 22:35

    Nie bede oryginalna bo moje wspomnienie to racuchy… Pachniało nimi w calym domu 🙂 pamiętam te smażone z jabłkami i cynamonem – Mama zawsze stawiała na stole duży kopiasty talerz i ze śmiechem mówiła „na zdrówko i wspomnienie”… I cos w tym jest bo smażąc dla mojej córci uśmiech sam gości na twarzy…

  30. gabi
    21 listopada 2017 / 0:26

    Mój ulubiony przepis z dzieciństwa to „jabłka w szlafroku”. Oczywiście przygotowywała je dla mnie babcia, sama jeszcze wtedy nie gotowałam. Z jabłka należy wyciąć gniazdo nasienne (nie przecinając go przy tym), następnie pokroić go na talarki, macać w cieście naleśnikowym i smażyć na maśle, posypać cukrem pudrem i cynamonem. Proste, ładnie wygląda, i jest pyszne 🙂

  31. Adriano
    21 listopada 2017 / 0:29

    Pani Marto,

    Dla mnie ulubionym przepisem, który stanowił nieodłączny element mego dzieciństwa był prosty przepis na ryż z odrobiną cukru, cynamonu i masełka. Właśnie to danie jest kwintesencją młodzieńczych lat mojego życia…

  32. 21 listopada 2017 / 7:48

    Dla mnie dzieciństwo zawsze pachnie kruchą szarlotką zapiekaną pod pierzynką z delikatnej bezy. Ciasto na wierzchu zawsze było posypane orzechami włoskimi, do jabłek dodana skórka pomarańczowa. W takiej wersji szarlotką obowiązywała zimą. Co ciekawe nigdy nie nazywaliśmy jej szarlotką, tylko plackiem 37. Czemu 37? Bo przepis babci zaczynał się od 37 dag mąki 🙂

  33. Anna Radzajewska
    21 listopada 2017 / 8:44

    Moim ulubionym i tradycyjnym przepisem była kaszka manna na mleku z syropem wiśniowym 🙂

  34. Jowita
    21 listopada 2017 / 9:02

    Zapewne każdy ma w rodzinie stary zeszyt z pożółkłymi a częściowo pewnie już nie do rozczytania stronami od ciągłego przeglądania i pieczenia przez co są tłuste ślady na papierze 🙂 u mnie też on funkcjonuje najpierw uzupełniała go Prababcia Gienia czego niestety nie pamiętam póżniej przyszła kolej na Babcię Jadzię, Mamę Ewę a teraz w posiadanie dostałam go JA! To wielka odpwiedzialność ale i zaszczyt i zapisuję tam tylko wyjątkowe receptury jak każda z nas na przepisy które zawsze i każdemu wychodzą i naprawdę warto je przekazać z pokolenia na pokolenie. I tak mamy w nim np. miodowy sernik jeszcze z lat 40!!!
    Składniki na ciasto:
    mąka pszenna 52 dkg
    jaja 3 szt
    cukier 22 dkg
    miód 22 dkg
    soda oczyszczona 1 1/2 łyżeczka
    Masa serowa:
    ser biały 1,4 kg
    cukier puder 2 szkl
    jaja 7 szt
    cukier wanilinowy 2 opakowania
    margaryna 30 dkg
    budyń waniliowy 2 szt
    Polewa czekoadowa 1 szt
    Ciasto:
    Zagnieść ciasto, pozostawić w lodowce. Następnego dnia podzielić na 4 części i upiec 4 placki w blaszce,na złoty kolor
    Masa serowa:
    Ser przekręcić przez maszynkę, jajka utrzeć z cukrem , dodać ser i budyń dalej ucierając. Margarynę roztopić w garnku, dodać masę serową i zagotować ciągle mieszając. Lekko ostudzić i ciepłym serem przełożyć placki. Wierzch placka polać polewa czekoladową.
    Ciasto jest cudowne całość idealnie się przenika życzę smacznego i pozdrawiam 🙂

  35. kociewzlocie
    21 listopada 2017 / 13:33

    Moim ulubionym przepisem/jedzeniem jest zacierka. Ta zupa zawsze będzie moją ulubioną, szczególnie na drugi dzień gdzie kluski wchłonęły wodę i są takie duuuże. I albo odgrzewam je jak zwykłą zupę (jeśli jest jeszcze płyn) albo podsmażam na złoto na patelni. Lepszego jedzenia nie ma.

  36. 21 listopada 2017 / 13:39

    Książki nie czytałem, ale przepis mam sprawdzony i jest naprawdę świetny 🙂

    • Marta
      Autor
      21 listopada 2017 / 22:56

      Super 🙂

  37. Sandra Jaworska
    21 listopada 2017 / 15:35

    Wegańskie placuszki ziemniaczane z pieczarkami

    Składniki:
    1 kg ziemniaków
    1 cebula
    1-2 ząbki czosnku
    200 gram pieczarek
    kilka łyżek mąki pszennej
    duży pęczek koperku
    olej do smażenia (można też upiec)
    sól i pieprz
    mix ulubionych sałat
    wegański majonez (kupny lub wg przepisu poniżej)

    Sposób przygotowania:
    Ziemniaki należy obrać i ugotować w osolonej wodzie. Pieczarki umyć i pokroić, a następnie usmażyć razem z drobno pokrojoną cebulą i wyciśniętym ząbkiem czosnku. Na koniec dodać do farszu sól i pieprz oraz część posiekanego koperku. Ugotowane ziemniaki należy utłuc, dodać mąkę i wymieszać (ilość mąki zależy od wodnistości ziemniaków i potrzeba jej tyle, aby można było bez problemu formować placuszki. Blat posypać mąką i ułożyć na nim okrągłe placuszki z ziemniaków (wielkość dowolna). Następnie na placuszki położyć pieczarkowy farsz. Na górę położyć placuszek takiej samej wielkości i zakleić boki. Tak przygotowane placki smażyć z dwóch stron na złoty kolor i wyłożyć na ręcznik papierowy, aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu (można je również upiec). Na talerz położyć ulubiony mix sałat oraz placuszki. Wszystko polać wegańskim majonezem wymieszanym z koperkiem.

    Przepis na majonez:
    1/2 szklanki aquafaby (woda z puszki po ciecierzycy)
    1 łyżeczka musztardy
    2 łyżeczki soku z cytryny
    1 łyżka płatków drożdżowych
    sól i pieprz do smaku
    1/4 łyżeczki syropu z agawy
    2 szklanki oleju rzepakowego

    Wszystko poza olejem blendować, aż całość się mocno spieni. Następnie cienkim strumieniem dodawać olej i całość wymieszać. Tak przygotowany majonez należy przechowywać w lodówce.

  38. kici87a
    21 listopada 2017 / 16:09

    Serniczek

    Składniki:
    1 kg twarogu mielonego sernikowego (w wiaderku)
    3/4 szklanki cukru
    2 łyżki cukru waniliowego
    4 jajka
    2 łyżki budyniu śmietankowego bez cukru
    2 płaskie łyżki suchej kaszy manny
    1 łyżka mąki pszennej
    1/2 łyżeczki aromatu pomarańczowego
    3 dag kandyzowanej skórki pomarańczowej
    cukier puder do posypania sernika

    Przygotowanie:
    Wszystkie składniki na sernik wyjąć wcześniej z lodówki, aby się ociepliły. Jeśli używamy twaróg półtłusty to należy go zmielić trzykrotnie w maszynce do mielenia. Białka oddzielić od żółtek.
    Dno tortownicy (śr. 21 cm) wyłożyć papierem do pieczenia, wypuszczając papier na zewnątrz, boków nie wykładać papierem i niczym nie smarować.
    Masa serowa:
    Żółtka, cukier i cukier waniliowy zmiksować mikserem, na najwyższych obrotach (ok. 5 minut), na gładki, puszysty krem. Następnie dodać ser (w trzech turach) i za każdym razem zmiksować, na najmniejszych obrotach miksera, tylko do połączenia się składników. Potem dodać proszek budyniowy, kaszę mannę, mąkę i zmiksować do połączenia. Dodać aromat pomarańczowy, skórkę pomarańczową i wymieszać łyżką (można też krótko zmiksować mikserem). Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodać do masy serowej i delikatnie wymieszać łyżką (nie miksować).
    Pieczenie:
    Piekarnik nagrzać do 180 stopni C, na dno piekarnika wstawić keksówkę (podłużną foremkę) z gorącą wodą, sernik będzie pieczony z parą wodną.
    Masę serową przełożyć do przygotowanej tortownicy. Wstawić do nagrzanego piekarnika na drugą półkę od dołu i piec 60 minut (sernik z wierzchu będzie jasny, jedynie przy brzegach lekko się zarumieni). Po upieczeniu sernik studzić w lekko uchylonym piekarniku, stopniowo go otwierając. Po około 40 minutach wyjąć z piekarnika i całkowicie wystudzić. Gdy sernik będzie już chłodny, obkroić nożem, wyjąć z tortownicy i wstawić do lodówki na kilka godzin lub na całą noc.

  39. Weronika De
    21 listopada 2017 / 17:22

    Zima. Mróz. Wiatr. Błyszczący puch śniegu poprzecinany gdzieniegdzie lusterkami strumyków. W powietrzu roznosił się zapach mrozu i dymu z kominów. Moją niedużą dłoń od dłoni Babci dzieliła tylko gruba, kolorowa rękawiczka. Spokojny, łagodny styczeń w latach 80 spędzałyśmy wśród stoków w okolicy Ustrzyk Dolnych.
    Na początku naszej podróży znalazłam sobie dogodne miejsce między oknem pociągu, a babcinym łokciem, by obserwować, jak drzewa na za oknem uciekają, przeobrażając się w biało-bure smugi. Wtem dochodzi do moich uszu szelest papieru i potem już tylko mogłam zanurzyć zarumienioną buzię w ciasto drożdżowe z kruszonką upieczone na naszą podróż. Dokładnie pamiętam ten smak. Ciasto było bardzo maślane, delikatnie słodkawe i lekko karmelkowe, a na wierzchu rozpływały się cierpkie śliwki. Poczułam wtedy ciepło i spokój, pamiętam to doskonale.
    W samych Ustrzykach Dolnych, po naprawdę długich i męczących dniach minionych na zabawie, w drewnianej, niewielkiej jadalni, zajadałam się haluszkami z serem i cebulą – ja, prawdziwy niejadek, wciągałam cały talerz w kilka sekund! Do granic niemożliwości wielbiłam ciepłe proziaki z roztopionym masłem. Łamałam je na mniejsze kawałki i maczałam w kwaśnej śmietanie. Tak idealnie komponowały się do wesołych, beztroskich dni i zakotwiczyły w mojej pamięci na dobre.
    To niesamowite, że dzisiaj, kiedy każdego dnia jestem na tropie smaków z każdej części świata, to właśnie te proste dania, najzwyklejszy kartofel z cebulą i solą, maślanka i chłodniki babci wspominam najlepiej. Znajome zapachy z dzieciństwa niosą za sobą poczucie bezpieczeństwa i zabierają do przeszłości, kiedy odziana w zielony, puchowy kombinezon zostawiałam ślady uśmiechów na śniegu.

  40. Isiaok
    21 listopada 2017 / 22:00

    Dzieciństwo to babcia w fartuchu z miską ziemniaków w mundurkach z parownika. Do tego gzik i masło z solą. Gzik zawsze ze szczypiorkiem i cebulką. Często wracam do zupy „ślepy śledź „, zupa na bazie śmietany, śledzia i marynaty z octu, wody, cukru i cebuli. Wersja ” biedna” bez śledzia stąd nazwa ślepy 😂. Jako ostatnia , cebulka z octem i olejem do tego ziemniaki. Potrawa z domu mojej mamy, okolice pomorza, skąd mnóstwo prostych, tanich i szybkich przepisów. Ah…aż ślinka cieknie😃

  41. Kuchcik
    21 listopada 2017 / 22:54

    Pomidorowa tak po prostu 🙂

  42. Mysia
    21 listopada 2017 / 23:47

    Dzieciństwo to dla mnie smak drożdżowych racuchów z jabłkami, koniecznie w piątek i koniecznie wspólne wyczekiwanie z rodzinką przy patelni obok smażącej je Mamy. Moim zadaniem było posypywanie cukrem pudrem i zjadanie 🙂 niezapomniane chwile 🙂

  43. Pola
    22 listopada 2017 / 18:48

    Smak dzieciństwa to dla mnie murzynek mojej Mamy 🙂

  44. marta
    22 listopada 2017 / 22:02

    A moj ulubiony to banal: bulka wroclawska pokrojona w kostke zalana cieplym mlekiem z cukrem-taka najszybsza zupa mleczna. A teraz niestety ani mleka, ani pszenicy, ani drozdzy, ani cukru nie moge:/

  45. Ewa
    22 listopada 2017 / 22:03

    Nie wiem jak wy ale nie wyobrażam sobie jak można było kiedyś funckojonować bez znajomosci dobrego przepisu na blok czekoladowy 🙂 Taki klasyczny z mleka w proszku z dużą ilością herbatników, wafli i ulubionych dodatków mniaaam 🙂

  46. Lusia
    22 listopada 2017 / 22:11

    Dzieciństwo to obowiązkowo Legumina Chlebowa mojej Babci 🙂 Niech Pani obowiązkowo wypróbuje pycha!!!
    Składniki:
    30 dag chleba, 8 jaj, 2 goździki, kawałek cynamonu, łyżka masła, 1 szkl. cukru.
    Sposób wykonania:
    Chleb, najlepiej razowy, cienko pokrajać i ususzyć na piecu, żeby się zrumienił, a po wyjęciu utłuc na mąkę. Ubić żółtka z cukrem, wsypać tę mąkę z chleba, dodać goździki i cynamon. Wlać łyżkę masła topionego i pianę z białek. Wymieszać to wszystko razem, wlać do rondla wysmarowanego masłem i wysypanego tartą bułką. Wstawić do pieca na 0.5 h.
    Mieć taką książkę to marzenie na święta żeby odwtworzyć sobie cudowne czasy, bo Babcia niestety nie zdążyła podzielić się swoimi sekretnymi recepurami, a moje umiejętności kulinarne pozostawiają wiele do życzenie 🙂

  47. 22 listopada 2017 / 23:02

    Smaki mojego dzieciństwa to pierogi z jabłkami 🙂 o matko jak dawno ich nie jadłam
    koniecznie je muszę zrobić przepadałam za nimi.
    Jednego lata miałam wówczas może 12 lat zaczęłam sama je lepić i tak przez całe wakacje gotowałam je dwa razy w tygodniu 🙂
    Polane gęstą śmietaną i posypane cukrem.
    Coś wspaniałego musisz ich spróbować 🙂

  48. Kasia1902g
    23 listopada 2017 / 11:06

    Mój ulubiony przepis z dzieciństwa to pyszne racuchy mojej babci, które nauczyła się smażyć od swojej mamy jeszcze przed wojną. Składniki to miłość, odrobina wiatru z wielkopolskich lasów, tradycja ze szczyptą historii, rodzinne ciepło, cukier mielony w stuletnim młynku, radość z tworzenia czegoś przepysznego i kilka słów o dawnych czasach. Tak mijało mi beztrosko dzieciństwo, wśród pyszności i kochanej babci, a teraz, kiedy babci już z nami nie ma, nie potrafię odtworzyć tego smaku. Brakuje czegoś, co bezpowrotnie odchodzi razem z osobą, która to tworzyła. Kiedy smażę racuchy dla mojej córeczki, staram się dodać nowy składnik – matczyną miłość, i w czasie przygotowywania łakoci opowiadam jej o prababci i staram się snuć opowieści tak samo, jak ona zawsze to robiła, o swojej rodzinnej wsi, prapradziadku w carskim mundurze i słynnych pamiątkowych skrzypcach. Wszystko po to, aby moja mała też kiedyś mogła wspominać swój ulubiony przepis z dzieciństwa. Każdemu polecam takie gotowanie! 🙂

  49. KASIA
    23 listopada 2017 / 14:15

    SERNIK WIEDEŃSKI 🙂

  50. Darek
    23 listopada 2017 / 19:36

    Mój ulubiony smak z dzieciństwa to naleśniki z dżemem owocowym.
    Razem z moją, dwa lata młodszą, siostrą ścigaliśmy się kto zje więcej, a mama nie mogła nadążyć ze smażeniem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Solve : *
30 + 25 =